Z zamiarem zrobienia indyjskiego sera paneer nosiłam się już od kilku miesięcy, a dokładnie od czasu, gdy spróbowałam go po raz pierwszy i zakochałam się w nim. Wiadomo jednak, że człowiek jest z natury wygodny i leniwy (przynajmniej ja) i gdy otaczały mnie dobrocie różnorakie ani w głowie mi było robienie własnego sera. Dopiero teraz, gdy kostka twarogu czy plasterek goudy to istny szczyt marzeń (za szczęście należy uważać możliwość kupienia sera żółtego topionego typu hochland), przypomniałam sobie, że zrobienie paneer to żadna filozofia. Znalazłam odpowiednią inspirację tutaj i zabrałam się za pierwszy ser. Nie wiedziałam czy wyjdzie, wszak dysponuję tu tylko mlekiem w kartonie, jednak w porównaniu z mlekiem UHT z Europy, które otwarte po dwóch tygodniach w lodówce nadal jest "rześkie", tutejsze mleko kwaśnieje już po 3 dniach, istniała więc nadzieja, że plan się powiedzie. Na szczęście udało się! Otrzymałam placek i kulkę (wybaczcie, wszak to mój pierwszy ser) sera o łącznej wadze około 200 gram. Niby niedużo a ile radości! Paneer jest bardzo delikatny, w odróżnieniu od tradycyjnego polskiego twarogu nie jest kwaśny, ma neutralny smak. Mój miał maślaną nutę. Należy pamiętać, że im mniej soku z cytryny wleje się do mleka, tym delikatniejszy ser otrzymamy, dlatego warto czynnik zakwaszający wlewać w porcjach. Otrzymany ser zużyłam zaraz następnego dnia do wykonania indyjskiej potrawy Chilli Paneer. Przepis już niedługo. Na razie sam ser!
- 1 l świeżego pełnotłustego mleka (najlepiej niepasteryzowanego, mleko UHT się nie nadaje)
- 1 - 2 łyżki soku z cytryny
Do garnka z grubym dnem wlać mleko. Zagotować. Gdy powierzchnia mleka zacznie się podnosić, zmniejszyć ogień do minimum. Wlać 1 łyżkę soku z cytryny i bardzo delikatnie wymieszać. Po chwili mleko powinno zacząć się ścinać, to znaczy zacznie się oddzielać biały osad od płynu. Jeżeli to nie nastąpi wlać kolejną łyżkę soku z cytryny. Ponownie bardzo delikatnie zamieszać, zagarniając płyn z okolic ścianek garnka ku środkowi. Delikatnie podgrzewać i obserwować wytrącanie się sera. Od momentu rozpoczęcia procesu wytrącania do jego zakończenia powinno minąć około 1 - 2 minut. Gdy serwatka zrobi się żółta i klarowna wyłączyć gaz a zawartość garnka przelać na sitko wyłożone czystą tetrową ściereczką lub do lnianego woreczka. Ścierkę można zawiązać i uformować kostkę sera. Ser odstawić aby dobrze odciekł, można przycisnąć ciężkim przedmiotem, aby proces przyspieszyć. Tak przygotowany ser nadaje się do dalszej obróbki.
Smacznego!
Wczoraj też zrobiłam ser, ale mleko z dodoatkiem mleka zsiadłego, bez cytryny. Twój bardzo apetyczny, ciekawe jak będzie mój smakował;-)
OdpowiedzUsuńSer z kwaśnego mleka robiła zawsze moja babcia. Niezapomniany smak. Teraz też próbuję ukwasić mleko, stoi sobie grzecznie w kuchni, a ja zaglądam co jakiś czas jak się ma ;) Niestety nie mam żadnego zaczątka w postaci kefiru czy jogurtu, bo jedyne spotykane w sklepach to słodzone i się nie nadają. Mam nadzieję, że mleko się skwasi mimo to.
UsuńBędę kiedyś musiała spróbować. Nigdy jeszcze nie robiłam samodzielnie sera, a nie jest to trudne :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Jest pyszny i bardzo delikatny.
UsuńBabcia to nie ściskała tego serka w takiej prasce z drzewa ? i z robionego serka ściekała serwatka?
OdpowiedzUsuń