Największym problemem, z jakim borykam się za każdym razem, gdy chcę coś nowego upiec, jest wybór odpowiedniego chleba. Odpowiedniego czyli łatwego, niewymagającego zbyt specjalistycznego sprzętu i wyszukanych składników. Ale jak tu wybrać odpowiednią recepturę, gdy każda z kolejnych stron prezentuje coraz to większe pyszności? To proste - od razu piec dwa różne chleby. Po co się ograniczać, czasu mało a przepisów mnóstwo! Jednocześnie można nabrać większego doświadczenia. Moje dodatkowe kryterium jest równie proste - wybieram chleby pieczone w formach. Formowanie ręczne bochenków to podobno wyższa szkoła jazdy i niejednemu sprawia wiele trudności, a ja nie mam zamiaru się zniechęcać. Niech więc zwykła swojska keksówka odwali za mnie połowę roboty i uformuje zgrabny bochenek.
Do dzisiejszego pieczenia zakwalifikowałam chleb San Francisco znaleziony na stronie Moje wypieki. Zaintrygował mnie przede wszystkim dodatek octu balsamicznego i opisy pysznej skórki (jedna z blogerek pisała wprost, że specjalnie piecze ten chleb w płaskiej formie, żeby skórki było jak najwięcej). Chlebek niczego sobie, bardzo delikatny i miękki.
Drugi kandydat to orkiszowiec wieloziarnisty ze strony Trufli, chociaż w moim przypadku to chleb mieszany. I ten chleb to strzał w dziesiątkę. Przepyszny, delikatny i napakowany wszelakim ziarnem. Mój numer jeden!
Chleb San Francisco:
- 2 łyżeczki drożdży instant
- 200 g mąki pszennej razowej
- 400 g mąki pszennej chlebowej typ 840
- 1/2 łyżki cukru
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1 i 1/4 łyżeczki soli
- 250 g zakwasu żytniego
- 375 ml wody
Drożdże i cukier rozpuściłam w 100 ml wody, odstawiłam na 15 minut. Po tym czasie wymieszałam z pozostałymi składnikami i pozostawiłam na 30 min, żeby ciasto odpoczęło. Ciasto przełożyłam do keksówki 10x40 cm, wysmarowanej masłem i wysypanej kaszą manną, odstawiłam do czasu aż podwoi objętość. Na koniec posmarowałam wierzch roztrzepanym jajkiem z dodatkiem mleka. Piekłam 10 minut w temperaturze 230ºC, następnie 35 minut w temperaturze 200ºC. Po upieczeniu wystudziłam na kratce.
Chleb wieloziarnisty:
1. dzień wieczorem - zaczyn:
- 2 łyżki zakwasu żytniego
- 150 g wody
- 120 g mąki pszennej chlebowej tym 840
Wszystkie składniki wymieszałam, odstawiłam na 12-14 godzin.
2. dzień rano - ciasto właściwe:
- zaczyn
- 1/3 łyżeczki drożdży instant
- 330 g wody
- 2 łyżeczki soli
- 1 łyżka miodu
- 350 g mąki pszennej razowej
- 50 g mąki pszennej chlebowej typ 840
- wszelakie ziarna (u mnie mak, czarny sezam,pestki dyni, słonecznika)
Składniki ciasta wymieszałam drewnianą łyżką ok 3 minut. Ciasto podzieliłam na pół i wyłożyłam do dwóch keksówek 10x22 cm, wysmarowanych masłem i wysypanych otrębami. Ciasto posypałam po wierzchu ziarnami (proporcja i ilość według gustu) i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po podwojeniu objętości ostrożnie posmarowałam wierzch chlebów wodą. Piekłam 15 minut w temperaturze 220ºC, następnie 40 minut w temperaturze 190ºC. Po upieczeniu wystudziłam na kratce.
Smacznego!
Zjadloby sie takiego wieloziarnistego na sniadanie, np. z bialym serem i rzodkiewka :)
OdpowiedzUsuńTen chleb nie doczekał nigdy jeszcze śniadania ;) Jakąś strasznie żarłoczną rodzinę mam, bo już wieczorem cały bochenek zjedzony :)
OdpowiedzUsuńTo ja rodzina co zżera chleb :) Wszystkie są pyszne ale moje nr 1 (tak mam 2!!!) to wieloziarnisty i z żurawiną - idealny na śniadanie. Pozdrawiam piekareczkę :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie! Też lubię piec chleb wszelakiej maści
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dla każdego coś miłego i tyle chlebów do wypróbowania...
Usuń