Jako dziecko uwielbiałam lato i wszystkie jego atrybuty. Zarówno ja, jak i pozostałe dzieci ze wsi cieszyliśmy się w wakacyjny czas dużą swobodą. Nikt nas nie pilnował (teraz to nie do pomyślenia), całymi dniami włóczyliśmy się w poszukiwaniu przygód. Upał był nam niestraszny. Powiem więcej, im gorętszy dzień zapowiadała pani pogodynka, tym większy uśmiech zakwitał na naszych buziach. Dla nas oznaczało to kolejny dzień spędzony na moczeniu naszych zadków w pobliskim stawie. Mogliśmy się tak chlapać godzinami, od rana do wieczora, brodząc po kolana w mule, budując trampoliny oraz okładając się tatarakiem po głowach. Rodzice nieraz musieli nas niemalże siłą wyciągać na obiad. W głowach nam się nie mieściło jak ktoś może nie lubić gorąca. Nie rozumieliśmy dlaczego dorośli wzdychali ciężko i marudzili pod nosem. Po co te narzekania?
Teraz chyba sama wreszcie dorosłam, bo mimo że jestem istotą zdecydowanie ciepłolubną, upały zmęczyły mnie niemiłosiernie. I z przerażeniem stwierdziłam, że ostatnie dni były dla mnie czasem utyskiwań, zwłaszcza gdy temperatura wzrosła powyżej trzydziestki. Sam proces myślenia powodował występowanie kropelek potu na czole, nie mówiąc o jakiejkolwiek aktywności fizycznej. W takie dni jak te, humor mogło poprawić tylko coś pysznego, słodkiego, szybkiego i, na boga!, zimnego!! Czyli lassi.
Lassi z czerwonymi owocami:
- szklanka jogurtu naturalnego
- 1/2 szklanki zimnej wody lub mleka
- ok. 200 g owoców (truskawki, czerwone porzeczki, poziomki, maliny)
- łyżka cukru, miodu, syropu z agawy lub innego ulubionego "słodzika"
- ewentualnie szczypta kardamonu
Wszystkie składniki należy włożyć do blendera i zmiksować na gładką masę. Podawać od razu, najlepiej w gorący dzień.
Smacznego!
No upały są straszne :P zwłaszcza jak trzeba pracować i nie można się gdzieś w cieniu, ze szklaneczką czegoś zimnego i dobrego, np. lassi, powylegiwać. ... a życie na wsi? Cóż brzmi sielankowo, jak z książki 'Dzieci z Bullerbyn' :)
OdpowiedzUsuńBo było sielankowo, nie wyobrażam sobie innego dzieciństwa :)
UsuńFakt było świetnie :) nawet zimą, w drodze ze szkoły nigdy się nie nudziliśmy! Droga do szkoły wtedy na pieszo to ok 30. m a powrót ok.2 godziny bo trzeba było sprawdzić każdą zaspę :)
OdpowiedzUsuńA co sprawdzaliście? Czy jakiś pijaczyna nie wpadł w zaspę i się w niej nie zamelinował :P
UsuńSzukali guza :)
UsuńTeż mam takie letnie wspomnienia....wakacje u dziadków na wsi...mimo że bez zabawek dzień mieliśmy zawsze wypełniony po brzegi..od rana do wieczora:) Lubię tam wracać i wspominać i nigdy nie mogę się nadziwić, że to już tyle lat minęło od tej beztroski a wspomnienia sa nadal bardzo żywe i wydają się nie być aż tak odlegle:) A lato uwielbiam niezmiennie! i lassi też!:) Buziaki
OdpowiedzUsuńWakacje na wsi rules :)
Usuń